W czasach dobrej koniunktury gospodarczej na świecie, dodatkowe zadłużenie państwa jest nieodpowiedzialne. To tak jakbyśmy, mając dobrze płatną pracę i dużo długów, brali kolejne pożyczki, żeby spełniać swoje zachcianki, a długi zostawilibyśmy dzieciom w spadku. Tylko w przypadku spadków rodzinnych sprawa jest prostsza, bo można odrzucić. Natomiast jeśli dotyczy to państwa, długi przechodzą na następne pokolenia. Pozostaje jeszcze dług ukryty w postaci dopłat podatników do systemu emerytalnego, a od października br. po obniżeniu wieku emerytalnego, przy jednoczesnym wydłużeniu się długości życia, dziura ZUS-u znacznie wzrośnie. Państwo polskie dopłaca do ZUS i KRUS kilkadziesiąt miliardów rocznie.
W 2014 r. za czasów koalicji PO-PSL nastąpiło znaczne obniżenie długu publicznego (ponad 5%), za sprawą przeniesienia części obligacyjnej OFE do ZUS. ,,Manewr" ten spotkał wielu krytyków, jednak uważam go za słuszny.
Wcześniejsza sytuacja była patologiczna ( OFE uchwalono w 1997 r.), jeśli chodzi o inwestowanie w obligacje skarbowe. Natomiast w giełdę, jak najbardziej progospodarcza i dywersyfikująca.
Państwo pożyczało pieniądze na rynkach finansowych, żeby następnie przekazać je OFE, a te z zyskiem (chodzi o część obligacyjną) kupowały od Ministerstwa Finansów obligacje. Odnosząc powyższe do budżetu domowego można to najprościej zobrazować tak: nie mam pieniędzy, ale chcę mieć lokatę, więc pożyczam pieniądze na kredyt i zakładam ją. Sensu to nie ma żadnego, bo traci się pieniądze, ale zawsze można się pochwalić wśród znajomych, że ma się lokatę, zapominając o kredycie wziętym na ten cel.
Zgodnie z notyfikacją, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2016 roku ukształtował się na poziomie 45 870 mln zł, co stanowi 2,5% PKB, natomiast dług sektora wyniósł 1 006 284 mln zł, tj. 54,1 % PKB.