Kompania Węglowa zaczęła zwolnienia pracowników, którzy mają uprawnienia
emerytalne. W tej grupie nie będzie jednak ani jednego związkowca.
Rekordzista prawo do świadczeń zdobył 14 lat temu, ale nadal ma etat.
Rocznie zarabia 183 tys. zł.
Dyrektorzy i rekordzista
Część pracowników z prawami do emerytury może jednak spać
spokojnie. To m.in. dyrektorzy 10 z 14 kopalń należących do Kompanii
Węglowej, a także kilku ich zastępców. Dodatkowa grupa pracowników "nie
do ruszenia" to ponad 100 objętych ochroną prawną działaczy związkowych.
Rekordzistą wśród nich jest 56-letni Bogusław Konieczny,
wieloletni przewodniczący związku zawodowego Kadra w kopalni Marcel. Z
dokumentów, do których dotarła "Wyborcza", wynika, że uprawnienia
emerytalne nabył już w 2001 r. Mimo to od 14 lat nadal ma etat sztygara.
Nie musi fedrować pod ziemią, bo został oddelegowany do pracy
związkowej. Jako działacz podlega też ochronie prawnej przed
zwolnieniem, czyli w jego przypadku wypchnięciem na emeryturę. W 2013 r.
zarobił w kopalni 183 tys. zł. To tyle, ilu kilku zwykłych górników
razem wziętych. Przez kilka lat był też radnym w gminie Gorzyce.
- Wie pan, że jest najstarszym potencjalnym emerytem pracującym w
Kompanii Węglowej? Na emeryturze mógłby pan być już od 14 lat -
zapytaliśmy.
- W konstytucji jest zapisane, że każdy ma
prawo do pracy. To, że nabyłem uprawnienia emerytalne, nie świadczy o
tym, że muszę z nich skorzystać. Mam wieloletnie doświadczenie w pracy
pod ziemią, a także robocie związkowej. Zostałem, bo czuję się potrzebny
- powiedział nam Konieczny. Wczoraj o godz. 14 razem z kolegami
rozpoczął podziemny strajk w ramach solidarności z górnikami z czterech
kopalń KW, których likwidację zapowiedział rząd.
- Długo ma pan zamiar jeszcze pracować? - zapytaliśmy.
- Na pewno do 2016 r., bo wtedy kończy mi się kadencja przewodniczącego Kadry - zapowiedział Konieczny.
chyba bez komentarza :/
OdpowiedzUsuń