wtorek, 20 stycznia 2015

Przez jeden druk US w Pucku zajął im hipotekę, cześć emerytury, itd...

A miało być pięknie. Po 32 latach życia w Gdyni i wychowaniu dwóch synów państwo Jasiewiczowie postanowili sprzedać mieszkanie w Chyloni, które wykupili od spółdzielni w 2007 r., i wyprowadzić się na wieś pod Puck.

Kupili działkę, wzięli nieduży kredyt i wybudowali dom. Po 2,5 roku najpierw telefon z puckiego urzędu skarbowego, potem pismo. Decyzja: państwo Jasiewiczowie mają zapłacić po 22 tys. zł plus każde 7 tys. zł odsetek, czyli razem 58 tys. zł.

Małżonkowie rozpoczęli batalię odwoławczą, prosili o umorzenie, potem o spłatę w ratach. Bo urząd skarbowy w każdej chwili może: - odroczyć lub rozłożyć na raty zapłatę zaległości; - umorzyć w całości lub w części zaległości wraz z odsetkami.
Jak odpowiedział Jasiewiczom szef skarbówki w Pucku, nie dopatrzył się "ważnego interesu podatnika lub interesu publicznego", nie zgodził się na spłaty w ratach po 250 zł i zajął obojgu emerytury na kwotę 675 zł netto miesięcznie, wszedł też na hipotekę domu i samochodu. Pracownicy urzędu, która miała wprowadzić panią Helenę w błąd, nie znaleziono, bo "nie przedstawiono żadnych dowodów, faktu tego nie potwierdził również organ podatkowy".

Zapytaliśmy dyrektora Izby Skarbowej w Gdańsku, dlaczego możliwość złożenia takiej korekty otrzymała np. żona byłego ministra transportu. Pani Monika Nowak nie została ukarana przez fiskus właśnie dlatego, że "w toku kontroli złożyła korektę zeznań podatkowych", wykazując ostatecznie zamiast 64 tys. straty 4,9 tys. zł dochodu.

Państwo Jasiewiczowie takiej możliwości nie otrzymali, mimo że ich korekta sprowadziłaby się do wpisania w oświadczenie czterech zer. Niestety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

- Tajemnica skarbowa - poinformowała nas rzecznik izby Barbara Szalińska.


Cały tekst: trojmiasto.gazeta.pl


4 komentarze:

  1. Państwo Jasiewiczowie najwyraźniej noszą złe nazwisko i i nie posiadają odpowiednio ważnej rodziny...
    Ja aktualnie walczę z ZUSem, który doszukał się po 8 latach, że moja babcia nie zapłaciła należnej składki zdrowotnej. Będąc na emeryturze prowadziła działalność i spełniła wszelkie wymogi, aby tej składki nie płacić. Problem polega na tym, że w tej chwili nie może udowodnić jakie miała przychody z tej działalności w poszczególnych miesiącach, bo wykorzystała możliwość daną przez Urząd Skarbowy i rozliczała się raz w roku, an ie co miesiąc. ZUS nie wnika. Nie możesz udowodnić, płać.
    Nieważne, że babcia ma emerytury 1200 zł. Do zapłaty wystawiono rachunek blisko 16 000. O umorzeniu nie ma mowy.
    Co za kraj....

    OdpowiedzUsuń
  2. To chory kraj, co mądrzejsi uciekli na Zachód :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie rzeczy to tylko w Polsce, sposób działania US mnie przeraża i skutecznie odstrasza od podjęcia działalności gospodarczej :(

    OdpowiedzUsuń
  4. mam dokładnie taki sam problem.. w 2008 roku sprzedałam mieszkanie (w zamian kupiłam mniejsze mieszkanko tańsze w utrzymaniu) w którym byłam zameldowana od urodzenia przez 21 lat. I tak samo po wyjściu od notariusza udałam się do US by dostarczyć akt i wypytać czy coś należy jeszcze składać - otrzymałam odpowiedź: "Wszystkie potrzebne dokumenty już pani dostarczyła, nie zapłaci Pani ani złotówki podatku. W 2010 r dostałam wezwanie z US do zapłaty podatku. Świat mi się zawalił.. nie będę pisać po kolei co robiłam żeby do zapłaty nie doszło ale tak jak Państwo Jasiewiczowie rozpoczęłam batalię odwoławczą. Niestety musiałam zapłacić podatek wraz z odsetkami w wysokości 31 tys. wzięłam kredyt i tak przez okres 4 lat spłacam te raty co miesiąc w wys 600zł i za każdym razem chce mi się płakać.. do spłaty został jeszcze rok a ja jestem obecnie bezrobotna i bardzo ciężko o prace w moim mieście. Po prostu brak słów na nasz kraj :(

    OdpowiedzUsuń