fot. stooq.pl Rosyjski rubel stracił w ciągu roku ponad 100% do dolara
Na Wall Street rozpoczął się tydzień, w którym raportów makro jest dużo, ale nie one były znowu w centrum uwagi. Trzeba jednak odnotować, że ta najważniejsze były bardzo dobre (o tym poniżej). Na początku sesji na rynku akcji kolejna przecena akcji w Europie psuła nastroje.
Ona po części tylko wynikała ze spadku ceny ropy.
W poniedziałek w USA najważniejszy z
raportów makro był raport o listopadowej dynamice produkcji
przemysłowej i wykorzystaniu potencjału produkcyjnego (dane za
listopad). Dowiedzieliśmy się, że produkcja wzrosła aż o 1,3 proc. m/m
(oczekiwano wzrostu o 0,2 proc.), a wykorzystaniu potencjału wyniosło 80
proc. (oczekiwano 79,3 proc.). To były bardzo dobre dane.
Uzupełnieniem tych danych był grudniowy indeks NY Empire State oraz indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB. Indeks NY Empire State wyniósł minus 3,58 pkt. (oczekiwano wzrostu z poziomu 10,15 pkt.), ale dane regionalne nie mają wielkiego wpływu na rynkowe nastroje. Indeks rynku nieruchomości wyniósł 57 pkt. (oczekiwano 55 pkt.).
Rynek akcji rozpoczął dzień od zwyżki indeksów (odreagowanie piątkowego dużego spadku), ale im niżej schodziła cena ropy tym gorzej wyglądały indeksy, a panika w Europie pogłębiała spadki. Dopiero po zakończeniu handlu w Europie indeksy powędrowały na północ, ale S&P 500 nadal nie był w stanie powrócić nad poziom neutralny. Byki były na tyle słabe, że po dużych spadkach w piątek w poniedziałek S&P 500 stracił ponad pół procent i naruszył średnią 50. sesyjną. Czekamy na zwrot na rynku ropy.
Dla GPW rozpoczął się w poniedziałek bardzo dziwny tydzień - tydzień wygasania grudniowych kontraktów. Inwestujący w akcje często trzymają się od rynku z daleka, a zakończenie sesji często jest przypadkowe. W poniedziałek dzień rozpoczął się od niewielkiego, wręcz kosmetycznego wzrostu WIG20 i rynek natychmiast wszedł w fazę marazmu.
Po pobudce w USA indeks zabarwił się na czerwono, a na rynku widać było dość intensywne rolowanie kontraktów. Potem było już tylko gorzej. Panika na parkietach Francji i Niemiec oraz obniżania się indeksów w USA przy niskim obrocie doprowadziły do spadku WIG20 o 1,63 proc. Jak widać paniczne nastroje ze świata szkodzą GPW i niewiele wynika z tego, że szkodzą mniej niż innym rynkom.
Uzupełnieniem tych danych był grudniowy indeks NY Empire State oraz indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB. Indeks NY Empire State wyniósł minus 3,58 pkt. (oczekiwano wzrostu z poziomu 10,15 pkt.), ale dane regionalne nie mają wielkiego wpływu na rynkowe nastroje. Indeks rynku nieruchomości wyniósł 57 pkt. (oczekiwano 55 pkt.).
Rynek akcji rozpoczął dzień od zwyżki indeksów (odreagowanie piątkowego dużego spadku), ale im niżej schodziła cena ropy tym gorzej wyglądały indeksy, a panika w Europie pogłębiała spadki. Dopiero po zakończeniu handlu w Europie indeksy powędrowały na północ, ale S&P 500 nadal nie był w stanie powrócić nad poziom neutralny. Byki były na tyle słabe, że po dużych spadkach w piątek w poniedziałek S&P 500 stracił ponad pół procent i naruszył średnią 50. sesyjną. Czekamy na zwrot na rynku ropy.
Dla GPW rozpoczął się w poniedziałek bardzo dziwny tydzień - tydzień wygasania grudniowych kontraktów. Inwestujący w akcje często trzymają się od rynku z daleka, a zakończenie sesji często jest przypadkowe. W poniedziałek dzień rozpoczął się od niewielkiego, wręcz kosmetycznego wzrostu WIG20 i rynek natychmiast wszedł w fazę marazmu.
Po pobudce w USA indeks zabarwił się na czerwono, a na rynku widać było dość intensywne rolowanie kontraktów. Potem było już tylko gorzej. Panika na parkietach Francji i Niemiec oraz obniżania się indeksów w USA przy niskim obrocie doprowadziły do spadku WIG20 o 1,63 proc. Jak widać paniczne nastroje ze świata szkodzą GPW i niewiele wynika z tego, że szkodzą mniej niż innym rynkom.
Źródło: xelion.pl/analizy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz